Niniejsza strona służy wyłącznie do celów informacyjnych i edukacyjnych. Jej celem jest zapewnienie internautom wskazówek dotyczących najlepszych praktyk w opiece i leczeniu COVID-19. Przestrzeganie zaleceń czy informacji zawartych na niniejszej stronie nie zapewni skutecznego leczenia. Ponadto informacje zawarte na niniejszej stronie nie należy interpretować jako wyznaczających standardy opieki, ani traktować ich jako obejmujących wszystkie właściwe metody leczenia, ani też nie należy ich interpretować jako wykluczających innych metod leczenia czy zapobiegania COVID-19. Strona powstawała pod opieką merytoryczną lekarza. Dokładamy wszelkich starań aby prezentowane dane były aktualne. Jeśli widzisz na stronie jakikolwiek błąd zgłoś go nam.
Nawigacja po wpisach
Mało kto wiedział czym jest i jak objawia się afazja. Odejście na emeryturę jednego z najpopularniejszych amerykańskich aktorów Bruce’a Willisa sprawiło, że z nazwa tego zespołu cech pourazowych, często niewłaściwie nazywanym chorobą, szybko rozpowszechniła się w mediach mainstreamowych. W intensywnym tempie rozprzestrzenił się także koronawirus, po którego przejściu miliony ludzi zmagało się i nadal zmaga z afazją.
Problemy z komunikacją
Może zacząć się ona od problemów z porozumiewaniem się – trudnościami ze znalezieniem właściwych słów lub ich zapominania – początkowo odbywa się to jako „polowanie na słowa”, np. często powtarzanie „ten,tego” zamiast właściwego opisu przedmiotu. Niektóre osoby mają trudności w komunikacji tylko w jednym obszarze, na przykład w układaniu słów w sensowne zdania, w czytaniu lub w zrozumieniu tego, co mówią inni. Chory może też mylić słowa, używając błędnych określeń, lub układając zdania w sposób niemożliwy do zrozumienia. Zdarzają się przypadki tworzenia nowych, niezrozumiałych dla innych słów. Upośledzenie mowy może mieć różne stadium – od łagodnego do bardzo ciężkiego (prawie uniemożliwiające komunikację).
-Diagnozę tę najłatwiej postawić w sytuacji, gdy poprzednio pacjent potrafił mówić, rozmawiał prawidłowo, był w stanie wyrazić swoje myśli i rozumiał, co do niego mówią inni. Zwykle afazja pojawia się nagle, choć w wielu przypadkach jest to proces narastający powoli, w miarę jak postępują uszkodzenia neuronów. W diagnostyce afazji ważne jest, by ocenić trzy czynniki: płynność mowy, rozumienie języka oraz umiejętność powtarzania – mówi dr. n. med. Magdalena Cubała-Kucharska, ekspert medycyny integracyjnej.
Wiele powikłań prowadzi do afazji
Dochodzi do niej w przypadku uszkodzenia lewej półkuli mózgu, najczęściej następuje na skutek udaru mózgu, czyli jego niedokrwienia. Część osób, które przechodzą udar nie są tego świadome, gdyż symptomy mogą nie być na tyle silne i wyraźne, by od razu zdiagnozować niedokrwienie. Przyczyną afazji może być również uszkodzenie pourazowe głowy, ale także nowotwory, procesy zapalne, procesy neurodegeneracyjne np. choroba Alzheimera, mikrozakrzepy, a nawet nieleczona cukrzyca. Co ważne, afazja, powszechnie nazywana „mgłą covidową” należy także do powikłań spowodowanych przebyciem COVID-19. Doświadczenie każdej osoby z afazją jest wyjątkowe, ponieważ zależy od wielu czynników, np. lokalizacji urazu mózgu, stopnia uszkodzenia, wieku osoby, ogólnego stanu zdrowia i zdolności regeneracji organizmu.
Istnieje wiele rodzajów afazji. Są one również kategoryzowane na różne sposoby. Najczęściej dzielona jest na 3 kategorie. Do czynienia mamy z afazją ruchową gdy chory nie jest w stanie się wypowiedzieć. Jeśli pacjent nie rozumie, co do niego mówią inni, cierpi na afazję czuciową. Wyróżniamy również ich połączenie, czyli tak zwaną afazję mieszaną (ruchowo-czuciowa), czyli pacjent nie jest w stanie zrozumieć ani mowy ani się wypowiadać.
Zadbaj o zdrowy mózg
– Afazji samej w sobie nie da się zapobiec. Możemy jednak zminimalizować ryzyko uszkodzeń mózgu, których następstwem może być ten zespół objawów. Afazja może przydarzyć się każdemu, bez względu na wiek, częściej jednak jego występowanie można zaobserwować u osób w starszych i w średnim wieku. Nigdy nie jest za wcześnie na dbanie o swój organizm, a w szczególności o mózg, który w większości odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie naszego ciała. Jego uszkodzeniom możemy zapobiec będąc aktywnym fizycznie, świadomie i zdrowo się odżywiając, dbając o odpowiednią masę ciała i ilość snu, czy ograniczając wszelkie używki. Nie możemy również zapomnieć o regularnych badaniach krwi i cholesterolu, będących pierwszym wskaźnikiem tego zespołu cech pourazowych – dodaje dr. n. med. Magdalena Cubała-Kucharska.
Stabilne rokowania pacjentów
U niektórych pacjentów zdarza się, że afazja cofa się samoistnie, a części nawet przy pomocy leczenia nie udaje się odzyskać sprawności sprzed urazu. Najczęstszym i najbardziej efektywnym sposobem leczenia jest terapia prowadzona przez logopedę tak, aby na nowo nauczyć się poprawnej komunikacji. Opracowywany jest również lek poprawiający przepływ krwi do mózgu, pomagający w regeneracji tego organu. Coraz częściej słyszy się o badaniach nad leczeniem afazji przy pomocy stymulacji mózgu. Trzeba jednak pamiętać, że kluczem leczenia wszystkich chorób jest wczesna i trafna diagnoza, która pozwoli na podjęcie odpowiednich kroków pozwalających na wyleczenie lub jak największe zminimalizowanie jej skutków.
Problemy z sercem – to coraz częściej ujawniane powikłania po przebytej infekcji Covid -19. Dlatego Centrum Medyczne Noviline w Białymstoku uruchomiło poradnię kardiologiczną; sporą część jej pacjentów stanowią ozdrowieńcy.
– Nikt nie przypuszczał, jak wielki wpływ pandemia wywrze na nasze zdrowie i życie. W obecnych czasach, kiedy nasze zdrowie zostało poddane tak ciężkiej próbie, ilość wizyt w poradni kardiologicznej również uległa zwiększeniu. Bardzo często jest to bezpośrednio powiązane z przebytym zakażeniem coronawirusem – mówi Piotr Jakim, kardiolog w Centrum Medycznym Noviline.
Inwestycje w aparaturę
By szybko i precyzyjnie ocenić skalę negatywnych skutków koronawirusa niezbędna jest odpowiednia aparatura diagnostyczna.
– Zainwestowaliśmy w potrzebne urządzenia: zaburzenia rytmu serca można diagnozować i monitorować za pomocą EKG (12-odprowadzeniowego) oraz badaniem holter EKG (24-godzinne badanie EKG). Badanie echokardiograficzne pozwoli ocenić stopień wydolności serca, a holter RR zbadać zaburzenia ciśnienia tętniczego – wymienia Magdalena Nowicka, chirurg i właścicielka Centrum. – Zadbaliśmy też o dobór najlepszych specjalistów – kardiologów, z którymi można skonsultować swoje dolegliwości, wykonać ich diagnostykę i ustalić dalsze postępowanie.
Według Piotra Jakima, powikłania postcovidowe mogą być zarówno ciężkie, zagrażające życiu, takie jak np. zapalenie mięśnia sercowego o ciężkim przebiegu (pozapalna niewydolność serca, komorowe zaburzenia rytmu) czy incydenty zatorowo – zakrzepowe (zatorowość płucna, udar mózgu, zawał mięśnia sercowego), jak i łagodne: nieuregulowane nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu czy bóle w klatce piersiowej.
Z czym do kardiologa?
– To właśnie z tymi łagodniejszymi pacjenci najczęściej zgłaszają się do poradni kardiologicznej – mówi Piotr Jakim. – Dolegliwości związane z nadciśnieniem tętniczym dotyczą zarówno pacjentów z pierwszorazowym rozpoznaniem, jak i chorujących od kilku czy kilkunastu lat. Chorzy skarżą się na niekontrolowane wzrosty ciśnienia tętniczego w różnych porach dnia i nocy, często niereagujące na leki stosowane doraźnie, stały wzrost wartości ciśnienia tętniczego pomimo eskalacji leczenia farmakologicznego lub wręcz przeciwnie – okresy niedociśnienia, zwłaszcza po modyfikacji leczenia.
Bardzo istotne w takim przypadku jest utrzymanie prawidłowych wartości ciśnienia tętniczego, gdyż jest to choroba, która bardzo mocno zwiększa ryzyko incydentów sercowo – naczyniowych, w tym zawałów serca, ostrych zespołów aortalnych czy udarów mózgu.
Z kolei kołatania serca, czyli gwałtowne przyśpieszenia i zwolnienia rytmu serca, przerwy w jego pracy lub stale przyśpieszona praca serca powodują pogorszenia jakości życia, niepokój i obawę o swoje zdrowie i życie.
– Są w tej grupie schorzenia będące głównie dokuczliwe, takie jak tachykardia zatokowa, ale też powodujące udary mózgu, jak to się dzieje przy migotaniu przedsionków –wymienia kardiolog.– Na szczęście dzięki możliwościom zarówno diagnostycznym, jak i farmakologicznym, są to jedne z niewielu chorób, gdzie możliwe jest zupełne ich wyleczenie.
Przyczyną największych niepokojów wśród pacjentów są bóle w klatce piersiowej.
– Wszyscy chorzy w takiej sytuacji obawiają się przede wszystkim zawału serca – mówi lekarz. – Jednak bóle w klatce piersiowej mogą być powodowane także przez choroby kręgosłupa, płuc a także przełyku czy żołądka. Posiłkując się współczesnymi narzędziami diagnostycznymi (EKG, echo serca, USG, tomografia komputerowa, koronarografia) potrafimy w większości przypadków bardzo celnie określić przyczynę bólu.
Ozdrowieńcy często skarżą się na spadek tolerancji wysiłku i osłabienie. Jednak są to bardzo niecharakterystyczne objawy, mogące być zarówno objawem wielu, również ciężkich, chorób serca, jak i schorzeń pozasercowych. Również w tych przypadkach najważniejsza jest prawidłowa diagnostyka, w tym także wykluczenie chorób kardiologicznych, co jest podstawą dalszego postępowania.
Jak ocenia Piotr Jakim, największym ryzykiem kardiologicznych powikłań postcovidowych obarczone są osoby z chorobami współistniejącymi oraz pacjenci otyli.
– Objawy covidowe ustępują najczęściej po 2 – 6 tygodniach, ale mogą się utrzymać jeszcze przez wiele miesięcy – dodaje kardiolog. – Najczęściej ustępują zupełnie, ale nie jest to niestety regułą.
Życie rodzin dysfunkcyjnych już przed pandemią zostało w większości przypadków niemal całkowicie zdestabilizowane. U wielu uczennic i uczniów z już zdiagnozowanymi zaburzeniami psychicznymi długotrwała izolacja pogłębiła wcześniejsze problemy – opisuje prof. Małgorzata Janas-Kozik.
W jaki sposób pandemia COVID-19 oraz związane z nią zmiany w codziennym funkcjonowaniu odbiły się na kondycji psychicznej dzieci i młodzieży oraz dostępności opieki psychiatrycznej dla tej populacji wiekowej? Między innymi o tym dyskutowali eksperci podczas XXVI Konferencji Naukowo-Szkoleniowej Bieszczadzkie Dni Psychiatryczne, która odbyła się 21-23 października w Arłamowie.
Zgodnie z ogólnoświatowymi, ale też polskimi danymi, wzrosła ogólna zapadalność na schorzenia psychiczne w populacji rozwojowej. O ok. 30 proc. zwiększył się również odsetek dzieci i młodzieży szukających pomocy psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów.
Znaczenie kontekstu środowiskowego
Jak zauważają eksperci, podstawową różnicą pomiędzy psychiatrią dzieci i młodzieży a psychiatrią osób dorosłych jest w przypadku tej pierwszej konieczność objęcia wsparciem nie tylko młodego pacjenta, ale całej jego rodziny. Stąd w systemie opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży tak istotny jest kontekst środowiskowy, który uwzględnia najbliższe otoczenie, w tym szkołę.
Jednym z pierwszych, krótkofalowych skutków pandemii COVID-19 dla psychiatrii dziecięcej był spadek liczby zgłaszających się po pomoc pacjentów, gdzieniegdzie nawet o 50 proc.
– Gdy wybuchła pandemia i wprowadzono lockdown, znacząco spadła liczba pacjentów. Oczywiście, przyczyn tego zjawiska można szukać również w ograniczonym dostępie do placówek ochrony zdrowia oraz różnorodnych form pomocowych. W mojej ocenie, spadek zgłaszalności pacjentów wynikał jednak także z przejścia nauczania na tryb zdalny i zamknięcia szkół – wskazuje prof. dr hab. n. med. Małgorzata Janas-Kozik, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Psychiatrii i Psychoterapii Wieku Rozwojowego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, pełnomocnik ministra zdrowia ds. reformy psychiatrii dzieci i młodzieży.
Na przekonaniu, jak istotnym elementem wsparcia dla młodych osób są placówki systemu edukacji, została oparta koncepcja reformy psychiatrii dziecięcej. Jej podstawą jest stworzenie sieci środowiskowych poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych, w których dzieci, młodzież i ich rodziny otrzymywałyby wsparcie w swoim środowisku domowym i szkolnym, dzięki współpracy psychologów i terapeutów z nauczycielami oraz poradniami psychologiczno-pedagogicznymi. Warto dodać, że tych ostatnich jest w Polsce ok. 1300.
– Środowiskowe poradnie psychologiczno-psychoterapeutyczne dla dzieci i młodzieży (I poziom referencyjny w reformowanej psychiatrii dzieci i młodzieży) to właśnie placówki, które powinny dzieciom i ich rodzinom oferować odpowiednie wsparcie. Aby to zafunkcjonowało, konieczny jest jednak jasny i precyzyjny podział zadań pomiędzy poradniami psychologiczno-pedagogicznymi a środowiskowymi psychologiczno-psychoterapeutycznymi dla dzieci i młodzieży – zaznacza prof. Janas-Kozik.
Destabilizacja życia rodzinnego
Wraz z zamknięciem szkół i wprowadzeniem lockdownu z powodu COVID-19 większość codziennych aktywności dorosłych i dzieci została przeniesiona do sfery domowej. Rodziło to konieczność reorganizacji życia rodzinnego. Co ciekawe, były też rodziny deklarujące, że w warunkach pandemii więzy rodzinne uległy zacieśnieniu.
– Praktyka potwierdziła pewną prawidłowość: jeśli przed COVID-19 rodzina funkcjonowała prawidłowo, pandemia nie wiązała się z kryzysem relacji pomiędzy jej członkami. Niestety, życie rodzin dysfunkcyjnych już przed pandemią zostało w większości przypadków niemal całkowicie zdestabilizowane. Skutkiem zamknięcia rodzin na nierzadko małej przestrzeni był koniec stabilności i przewidywalności. Rodzice i dzieci musieli odnaleźć się w nowej sytuacji, reorganizować przestrzeń i czas, tak aby możliwe było zintegrowanie różnych aktywności: pracy, nauki i wypoczynku przy jednoczesnym poszanowaniu potrzeby intymności poszczególnych członków rodziny – tłumaczy specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży.
Jak dodaje, w przypadku zdecydowanej większości rodzin harmonijne i prawidłowe funkcjonowanie w takich warunkach było bardzo utrudnione lub niemożliwe. Spędzanie ze sobą tak znaczącej ilości czasu zamiast wzmocnić więzi, nierzadko jedynie je nadszarpnęło.
Frustracje związane z nauką zdalną
Przed COVID-19 utarł się pogląd, że dzisiejsze pokolenie dzieci i młodzieży przedkłada relacje wirtualne nad te w świecie realnym. Dopiero pandemia i rezygnacja z nauki stacjonarnej na rzecz zdalnej zweryfikowała to błędne przekonanie. Izolacja i ograniczenie aktywności społecznej zdecydowanie negatywnie wpłynęły na kondycję najmłodszej wiekowo populacji. Co więcej, nauka zdalna wiązała się z doświadczeniem ogromnego i długotrwałego stresu zarówno dla uczniów i rodziców, jak i nauczycieli.
– Fundacja Szkoła z Klasą przeprowadziła duże badanie ankietowe wśród nauczycieli z różnych poziomów nauczania i rodzajów szkół. Przed pandemią COVID-19 jedynie 15 proc. z nich miało jakiekolwiek doświadczenie z edukacją zdalną. Zdecydowana większość nie posiadała odpowiedniego sprzętu ani umiejętności, które umożliwiałyby prowadzenie lekcji online na zadowalającym poziomie. Z bardzo podobnym problemem zmierzyli się także uczniowie, szczególnie z mniejszych miejscowości i biedniejszych rodzin, nie mogąc uczestniczyć w lekcjach np. z powodu braku komputera lub przestrzeni do nauki – wskazała prof. Janas-Kozik.
Według jej relacji, nauczyciele doświadczali ogromnego napięcia związanego z wymuszonym trybem edukacji zdalnej, które wynikało z wykonywanego zawodu, ale też konieczności przyjmowania na siebie frustracji uczniów i ich rodziców. – W większości szkół partnerska współpraca nauczycieli i rodziców to fikcja. Nauczyciele czują się więc osamotnieni, negatywnie oceniani i pozbawieni instytucjonalnego wsparcia. Część z nich doświadcza z tego powodu zaburzeń psychosomatycznych – dodała psychoterapeutka.
Rodzice także mieli problem z odnalezieniem się w nowej sytuacji, często więc przerzucali odpowiedzialność za negatywne emocje własnych dzieci na nauczycieli.
Ujawnienie wcześniejszych zaburzeń i znikanie z systemu
Nauczyciele, którzy wzięli udział w badaniu Fundacji Szkoła z Klasą, wskazywali, że ich uczniowie odczuwają ogromny stres, tęsknotę za klasą i codzienną rutyną. Obniżeniu nastroju sprzyjała też, zdaniem nauczycieli, ograniczona aktywność fizyczna.
– U wielu uczennic i uczniów z już zdiagnozowanymi zaburzeniami psychicznymi długotrwała izolacja pogłębiła wcześniejsze problemy. Dotyczyło to przede wszystkim dzieci leczonych na depresję, zaburzenia odżywiania oraz dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Część młodych ludzi została pozbawiona możliwości odbywania terapii lub spotkania ze szkolnym terapeutą nie odbywały się w takim wymiarze jak w regularnym trybie nauki w szkole. Niejednokrotnie, nawet jeśli takie wsparcie było oferowane w formie zdalnej, dzieci nie chciały rozmawiać o swoich problemach przy domownikach – zwraca uwagę prof. Janas-Kozik.
Innym alarmującym zjawiskiem na styku edukacji i ochrony zdrowia było „znikanie” dzieci z systemu. Według informacji zebranych przez Fundację Szkoła z Klasą, był to problem niezwykle częsty i dotykający młodzież niemal na każdym etapie edukacji. Z przywołanych przez prof. Janas-Kozik danych wynika, że aż 48 proc. nauczycieli szkół podstawowych, liceów i techników deklarowało, iż w trakcie prowadzenia przez nich zdalnych lekcji „zniknęło” co najmniej jedno dziecko. Zjawisko było jeszcze bardziej rozpowszechnione w szkołach branżowych, gdzie doświadczyło go 58 proc. nauczycieli. Jak dodaje profesor, w przypadku tej grupy uczniów częsta była rezygnacja z nauki na rzecz podjęcia pracy zarobkowej, co nierzadko wymuszała utrata pracy z powodu pandemii przez rodziców.
– Problem „znikania” dzieci z systemu przybierał różne formy. Część uczniów nie pojawiała się na lekcjach online, nie odczytywała wiadomości z zadaniami albo nie otwierała załączników z pracami domowymi. Często tacy młodzi ludzie nie odsyłali zadań albo robili to sporadycznie – wymieniała ekspertka.
Nieśmiali rozkwitają, aktywni marnieją w pracy online
Jak dodaje prof. Janas-Kozik, w początkowych tygodniach pandemii i spowodowanej nią izolacji stosunkowo dobrze w nowych warunkach poradziły sobie dzieci z zaburzeniami lękowymi, ze spektrum autyzmu i te z problemami w nawiązaniu prawidłowej więzi z rówieśnikami. Było to jednak czasowe, dziś ta właśnie grupa młodych ludzi potrzebuje szczególnego wsparcia, ponieważ izolacja i utrata codziennej rutyny bardzo negatywnie odbiła się na ich psychicznej kondycji.
W tym kontekście warto kolejny raz przywołać badania Fundacji Szkoła z Klasą. W większości wypełnionych przez nauczycieli ankiet pojawił się wątek uczniów, którzy zaczęli o wiele lepiej funkcjonować w trybie nauki zdalnej. Dotyczyło to przede wszystkim uczniów dotychczas postrzeganych jako dzieci bardziej wycofane, nieśmiałe i mniej aktywne. Wielu nauczycieli zaobserwowało, że tacy uczniowie na lekcjach online są często bardziej aktywni, w większym stopniu potrafią skupić się na nauce, czego efektem było poprawienie wyników. Niestety, jak akcentuje prof. Janas-Kozik, nauczyciele zauważyli także rewers tego zjawiska, czyli pogorszenie szkolnego funkcjonowania dotychczasowych klasowych liderów, dzieci najbardziej aktywnych, które karmią się atencją otoczenia, ale też nierzadko potrzebują stałego, bezpośredniego nadzoru nauczyciela, aby motywować się do nauki.
Wzrost zachowań agresywnych, opozycyjności i drażliwości
– Z przeprowadzonej kilka miesięcy temu przez mój zespół wstępnej analizy pełnotekstowej artykułów dotyczących wpływu pandemii COVID-19 na stan zdrowia dzieci i młodzieży, wybranych z bazy PubMed, wynika, że w warunkach pandemii obserwuje się istotny wzrost nasilenia zachowań agresywnych, opozycyjności oraz drażliwości w grupie dzieci i młodzieży. Problem ten dotyka w szczególności tych z rozpoznaniem zaburzeń hiperkinetycznych – zauważa psychoterapeutka.
Zaznacza jednak, że drażliwość może być nie tylko objawem zaburzeń psychicznych, ale też zachowaniem specyficznym dla kryzysu adolescencyjnego. – W porównaniu z okresem przed COVID-19 zwiększyła się częstość zaburzeń lękowych i zaburzeń nastroju. Nasza analiza dobitnie pokazała, jak istotnym czynnikiem ryzyka jest brak wsparcia ze strony najbliższego otoczenia, przede wszystkim rodziny i szkoły – wskazuje prof. Małgorzata Janas-Kozik.
Jak się okazuje, tym, co w istotny sposób redukowało ilość zachowań agresywnych oraz nadruchliwość, była regularna aktywność fizyczna.
Emilia Grzela